Przy drodze prowadzącej z Grodkowic do Brzezia, jeszcze kilkanaście lat temu, rosło pięć wiekowych, potężnych lip tworząc krąg. Dziś ostały się tylko dwie. Ludzie opowiadają, że posadzono je na mogiłach pięciu braci, którzy zginęli w bratobójczej walce o dziewczynę. Owa panna była córką miejscowego kmiecia. Bogactwem i urodą przyciągała oczy wielu kawalerów i niejeden zabiegał o jej względy. Niestety bogactwo i uroda nie szły w parze z charakterem. Była osobą złą i przewrotną. Mówiono że ma układy z diabłem. Co zaplanowała spełniało się. Wychowywał ją ojciec. Udręczony jej postępowaniem chciał ją wydać za mąż. Niestety, ale każdy kawaler według niej miał jakieś wady. Wreszcie zakochało się w niej pięciu braci. Byli synami biednego wyrobnika. Nie mieli u niej żadnych szans. Każdemu jednak wydawało się, że właśnie jego wybierze i skończy się jego nędzne życie. Więcej niż panna podobał im się jej majątek. Koso spoglądali na siebie, bo każdemu wydawało się, że mógłby być panem włości gdyby nie pozostali bracia. Wybranka drwiąco powiedziała że poślubi tego, który w walce pokona braci. Zaślepieni podjęli bratobójczą walkę. Zginęli wszyscy. Okrutna dziewczyna kazała ich pogrzebać, a na mogiłach posadzić pięć lip.
Tuż po tragedii, podczas ogromnej burzy, piorun uderzył w jej dom. Spłonął doszczętnie. Nikt nie pospieszył z pomocą, bo właścicielka nie miała serca dla sąsiadów. W płomieniach ludzie widzieli diabła, który w swych szponach niósł złą dziewczynę. Po chwili zniknęło wszystko, tylko w powietrzu unosił się zapach pogorzeliska. Czasami duchy straszyły złych ludzi, którzy tamtędy przechodzili. Teraz duchy się nie pojawiają, bo...... pewnie nie ma złych ludzi.
Źródło: zasłyszane